Nie-kończąca się opowieść o dziewczynie, o mnie, o Tobie

dziewczyna
Opowiem o pewnej Dziewczynie - Grafika komputerowa - Mariusz Kowalski

Opowiem​​ Tobie​​ historię​ ​o ​​pewnej​​ dziewczynie...
Opowieść nieprędko będzie zakończona, życie samo będzie ją dopisywać. 

Niedawno poznałam pewną dziewczynę nieszczęśliwą. Dziewczynę inteligentną, lecz w swej mądrości naiwną wobec ludzi, bo w głowie jej się nie mieściło, że można oszukiwać, czy szachrować dla korzyści, choć w swoim jeszcze krótkim życiu doświadczyła wiele kłamstwa, cierpienia i bólu od innych ludzi.

Uczyła się życia każdego dnia w sposób dla niej okrutny. Wyrywana ze sfery marzeń musiała schodzić w dół  i w dół schodami do realnego świata.

Chciała żyć jak w bajce, a nie żyć bajką. Miała marzenia, które choć bardzo pragnęła, nie spełniały się.
Dziś wie dlaczego.

Gdziekolwiek szła zawsze spoglądała w niebo oczarowana milionem gwiazd i blaskiem księżyca, lub podziwiała kształt chmur, jak płyną, zmieniają barwy, czy odważnie przeradzają się wyrastając wysoko, wysoko, wysoko w majestatycznym tańcu ponad przeciętność.

Jej wielką miłością był śpiew i taniec. To w nim wyrażała swój stosunek do świata, malowała siebie, to co myśli, czuje, ale nie miała odwagi, by pokazać światu swój talent. Każda komórka jej ciała żyła muzyką. Zbolałą duszę koiły dźwięki. Dusiła się bez muzyki.

Nie umiała też płakać, by wylać przez łzy swój smutek, który pielęgnował się w niej z kosmetyczną właściwością.

Niestety, nie było też w niej uporu, by iść do przodu nie oglądając się wstecz, nie umiała po porażkach wstać i iść przed siebie dalej, umacniać się, lecz słabnęła. Nie umiała walczyć.

Była pracowita i w pewnym obszarze była realistką. W sferze uczuć cechował ją racjonalizm. Tu zawsze panował sceptycyzm, że ktoś tak po prostu lubi bezinteresownie. Choć bardzo pragnęła wielkiej miłości, takiej miłości przepełnionej szacunkiem, pełnej magii, czułości, nie spotkała na swej drodze, a może splątana drobiazgami codzienności nie zauważyła, nie rozpoznała delikatnych  sygnałów, które czyjeś niewypowiedziane uczucie jej przekazywało.  

Podobno na miłość trzeba sobie zasłużyć, albo mieć w sobie dojrzałość, która ją doceni? Być może trzeba być jej pozbawionym, by nauczyć się doceniać ją kiedy się pojawi?

Myślała, że takie jest jej przeznaczenie, wierzyła w nie mocno, może za mocno?
Tego nie wiem. Przyzwyczaiła się już do swej samotności, nawet ją polubiła, towarzyszyła jej przecież wiernie jak nikt inny niczego w zamian nie oczekując. Z roku na rok, z dnia na dzień wyczerpywała się, kurczyła się w sobie, wypalała się jak świeczka. Blask jej oczu przygasał.

Oprócz smutku niespełnienia, Pewna Dziewczyna przepełniona była tęsknotą do gór, które uwielbiała, które ją fascynowały, które szanowała i tylko tam umiała walczyć ze zmęczeniem, tam był w niej upór, szła kiedy ciało odmawiało posłuszeństwa, kiedy mięśnie krzyczały stop nie idź, nie dasz rady. Może dlatego tylko tam miała siłę, której brakowało jej w codzienności. Góry od niej niczego nie oczekiwały, nie musiała się bać, że ją odrzucą. Góry oczekują rozsądku, którego jej nie brakowało. Tam jej samotność nie miała znaczenia, choć wokół niej tyle szczęśliwych par, rodzin, wędrujących po górach, nie czuła nawet śladu zazdrości. Tam pezecież zawsze jest ktoś kto poniesie zbyt ciężki plecak, lub powie choć dalej, kiedy sił brakuje, a kiedy trzeba wejść na wysoki kamień poda mocną rękę.

Widząc taki obraz uśmiechała się, że komuś się poszczęściło, że ktoś na to zasłużył. Cieszyła się, że los ich nie obdarza samotnością, bo nie umieli by zrozumieć dlaczego tak się dzieje, patrzeć inaczej na świat i czerpać z niego nie tylko radość.

Często zastanawiała się, czy jest coś warta?
Miała w sobie dualizm. Codzienność przekonywała ją boleśnie, że nie, jej refleksyjna natura mówiła zupełnie odmiennie.

Pewna Dziewczyna nie lubiła świąt, a najbardziej sylwestra. Ludzka radość z nadchodzącego Nowego Roku przepełniała ją smutkiem, jej oczy szkliły się, że przed nią kolejny rok samotności, a krzyk jej duszy zakłócał huk petard i fajerwerków. 

Nastąpił jednak moment, kiedy jej chora dusza niczym wirus zaraziła i ciało. Miliony bakterii rozprzestrzeniające się w organizmie, atakowały i niszczyły wszystko wywołując ból. Już nie dokuczał tylko ból istnienia, ale fizyczny ból każdej części ciała.

Coraz trudniej jej było poradzić sobie z prostymi czynnościami dnia codziennego. Zaczęły męczyć ją wyrzuty sumienia, że tak wiele zaniedbuje, a najbardziej swój samotny świat.

Kiedy pewnego dnia w swojej ulubionej stacji radiowej usłyszała piosenkę swojej pięknej i szalonej młodości, coś w niej pękło, w końcu polały się łzy, przechodzące w rozpacz, taką co obezwładnia, co osłabia tak, że z trudnością oddychamy i umarła.

Umarła ta dziewczyna przepełniona strachem, smutkiem, bólem samotności.

Pochowała w sercu i duszy tamtą Pewną Dziewczynę. Energicznie zgasiła dopalającą się świecę pełną smutku. Otworzyła serce i duszę na przyjaźń, uśmiech i szczęście. Nastąpił jej nowy początek, zdała sobie sprawę jak bardzo chce żyć i ile jeszcze ma do przeżycia. Uświadomiła sobie, że jej przeznaczenie oczekuje czegoś więcej niż być i cierpieć. Że musi uwierzyć w sens swojej egzystencji, a nie wegetować. Przeżywać, a nie żyć obok uczuć, a przede wszystkim nie przegrywać, a walczyć.

Pierwszy raz od wielu, wielu lat popatrzyła na otaczający piękny świat z zawadiackim uśmiechem i ruszyła po zdrowie, sukcesy i szczęście.

Ja wierzę w nią, ale będę iść za nią krok w krok.
Jeżeli kiedyś zechce zawrócić, popchnę do przodu.
A życie opisze jej podróż, w jedną tylko stronę. Powrotu nie przewiduję.

Wszak to Nie-kończaca się opowieść o dziewczynie, o mnie, o Tobie. 

Karolina Kamińska
Księżniczka Zdrowia

Zastanawiasz się dlaczego na stronach poświęconych zdrowiu piszę o ludzkich uczuciach, drogach do spełniania marzeń i miłości - bez których nie można żyć, które są sensem naszego istnienia.

Odpowiedź jest prosta.
Na bycie zdrowym nie składa się tylko sposób żywienia, suplementacja, ale przede wszystkim sposób i jakość życia, myślenia, nasz stan psychiczny, harmonia w duszy, czy mieszkamy w sobie, czy jesteśmy bezdomni.


Jeżeli choruje nasza dusza, prędzej czy później zachoruje też ciało.

Nie można wyzdrowieć nie będąc pogodzonym ze sobą, kiedy nie odnajdziemy spójności duszy z ciałem, gdy nie czujemy miłości w sobie i miłości innych.


dziewczyna
Niekończaca się opowieść o pewnej dziewczynie - Grafika komputerowa - Mariusz Kowalski